Przerwa w noszeniu hybryd

Często słyszę że ktoś robi przerwę w noszeniu lakieru hybrydowego, chce dać paznokciom odpocząć lub je regeneruje. Wiadomo każda z nas zna swoje paznokcie doskonale i same czujemy czego potrzebują w danym momencie, ale gdy hybrydy stały się w Polsce popularne było dość mocno promowane podejście że musimy robić przerwę co kilka miesięcy. Nikt jednak nie informował ile taka przerwa powinna trwać ani, co jest wskazaniem do zrobienia detoksu paznokci.



Gdybym dziś miała rozpocząć przerwę podejrzewam że musiała by ona trwać około 3 miesięcy bo tyle czasu moje paznokcie potrzebują żeby urosnąć na tyle aby wymienić całą płytkę na nową. Dla mnie to zupełnie nie rzeczywisty czas, rozumiem tydzień przerwy ale 3 miesiące to już kosmos. Przyznaje że przez pierwsze miesiące malowania hybrydowymi lakierami moja płytka wyglądała źle na dowód zdjęcie:


Kiedyś myślałam że nie da się lepiej, ale cały czas się uczę i teraz wiem że da się lepiej, delikatniej i bezpieczniej. Przede wszystkim całkowicie zrezygnowałam z matowienia płytki to daje kolosalną różnice.


Płytka jest zdrowsza, bardziej błyszcząca można od razu aplikować kolejny kolor. Na to jak teraz wyglądają moje paznokcie wpływa kilka czynników o pierwszym już wspomniałam, jest to zupełnie inne podejście do przygotowania paznokci pod aplikacje bazy. Rezygnacja z matowienia oczywiście zmniejsza trwałość / przyczepność lakieru do paznokci, jednak znakomicie wpływa na ich kondycje a to dla mnie ważne. Dodatkową czynnością przed aplikacją bazy jest rozpuszczanie skórek, kiedyś je wycinałam teraz wiem że wycinanie fatalnie wpływało na wizualny efekt, przez pierwsze dwa dni po wycięciu wszystko było ok ale z czasem skórki odrastały poszarpane i praktycznie wymagały kolejnego wycinania czasami dwa razy w tygodniu, błędne koło. Od wielu lat używam produktu do rozpuszczania skórek z Sally Hansen jedno opakowanie starcza mi na ponad rok więc wydajność jest niesamowita. Jeżeli jeszcze go nie macie to obawiam się że zakup jest obowiązkowy ;-)


Po aplikacji żelu z Sally Hansen pozostawiam go na skórkach przez minutę następnie odsuwam je przy pomocy patyczka, resztki żelu zmywam pod wodą, wykonując przy tym delikatny peeling przy pomocy szczoteczki.


I to wszystko co robię przed aplikacją bazy, nie matuje nie odtłuszczam po prostu zaczynam malować. Jeżeli nie maluje ich od razu (zdarza się to tylko gdy nie mam czasu lub planuje malowanie na rano kolejnego dnia) robię wtedy małe SPA dla dłoni.

Olejki działają cuda, pewnie jak bym stosowała je codziennie na noc to dłonie wyglądały by pięknie. Niestety tego nie robię bo mi się nie chce, za to gdy mam dzień SPA wcieram dużą ilość w paznokcie i skórki wokół. Świetnym rozwiązaniem są olejki w pisakach, zwłaszcza jeżeli chcemy je zabierać ze sobą w drogę. Mój olejek pochodzi z zestawu startowego Indigo pewnie starczy mi na kilka lat :-)



Kolejnym krokiem w moim domowym SPA jest krem, bardzo dużo kremu. W domu mam krem przy łóżku, w pracy zawsze stoi krem z dozownikiem a w torebce jest rybka z Indigo. Gdy nie maluje paznokci nakładam dużo kremu i tak idę spać, rano skóra jest cudowna.


Od początku tego roku zmieniłam lakier hybrydowy około 10 razy dodatkowo dwa razy miałam żelowa paznokcie, czy uważam że potrzebuje przerwy? Raczej nie ;-) Jeżeli już to może na jeden dzień żeby zrobić sobie małe domowe spa, ja ze zrobionymi paznokciami czuje się zadbana, a bez lakieru zwykłego czy też hybrydowego paznokcie były by tylko nudną końcówką palca.


Jakie Wy macie podejście do przerwy w noszeniu hybryd? Czy jest ona konieczna?
Copyright © 2016 hola paola , Blogger