Wydaję wirtualne 1000zł
Nie czekam, gdy coś mi się podoba szybko to kupuje. Jeżeli cena jest bardzo wysoka jestem w stanie "zorganizować" środki w niesamowitym tempie. Zawsze tak było, mam rękę do zarabiania i oszczędzania, jeżeli wydaje to na rzeczy które bardzo mi się w danej chwili podobają, jednak gdy czuje że coś jednak nie jest takie jak myślałam że będzie, bardzo szybko się tego pozbywam. To spotkało własnie zegarek MK 5055, wyglądał ślicznie na zdjęciach ale ja nosząc go czułam że jest za ciężki i codziennie mnie to drażniło, dodatkowo było coś dziwnego w szkiełku miałam wrażenie że na bokach obraz się załamuje, co również sprawiało że za każdym razem gdy na niego patrzałam widziałam tylko to załamanie obrazu. Zegarek był ze mną około miesiąca i wylądował na Allegro, bez żalu i bez wyliczania ile na tej sprzedaży stracę, pozbyłam się rzeczy która mnie drażniła.
Zawsze z takiej przygody z nietrafionym zakupem wychodzę z nową wiedzą o swoim guście i upodobaniach, wiem co lubię i wiem do czego nie jestem w stanie się przyzwyczaić. Nie podchodzę emocjonalnie do kupionych przedmiotów, zasada jest prosta rzeczy są dla mnie nie ja dla nich. Coraz rzadziej układam w głowie wishlisty, bo coraz rzadziej planuje zakupy z dużym wyprzedzeniem. Jednak gdyby się okazało że mam do wydania ekstra 1000zł i z jakiegoś powodu nie mogła bym go odłożyć w pierwszej kolejności kupiła bym złoto! Złoto to świetna inwestycja, zawsze możemy je sprzedać, zastawić lub przetopić. Bardzo bardzo podoba mi się naszyjnik z kolekcji Minti dot [klik], koronkowy z trzema elementami ozdobnymi. Zastanawiam się tylko dlaczego cena jest tak wysoka a próba złota tak niska :-(
Chyba własnie ta niska próba złota jest powodem dla którego jeszcze nie kupiłam tego naszyjnika, nie jest wart swojej ceny. Jednak gdyby ktoś zdecydował mi się go dać to chętnie przyjmę.
Kolejną rzeczą która co jakiś czas krąży mi po głowie jest futerko z ikea :-) wszyscy je mają, każda moja wizyta w Ikei kończy się szybką debatą w mojej głowie, czy warto wydać na takie coś aż 159zł jak na razie wyniki walki są na nie, ale nie jestem pewna czy nie ulegnę.
Ostatnią rzeczą która trafiła by do koszyka był by krem z khiels, normalnie jest trochę za drogi, są równie skuteczne kremy w okolicach 100zł. Nie widzę sensu wydawania prawie 300zł na krem bo wszystkie wiemy że kremy nie działają, ale gdyby z nieba spadł mi bon na zakupy to pewnie bym go kupiła bo strasznie podoba mi się jego zapach. Olejku z tej serii nie znoszę...
Jestem trochę w szoku że tak szybko można wydać 1000zł, pewnie kupując przez interenet zajęło by to z 10-15 minut. Przerażające :-) Cóż chyba mam bardzo drogi gust...